piątek, 14 sierpnia 2015

To tylko początek...


#_#
Wiiitam was kolorowe miśki w świecie Małego kilerka^^! To jest te obiecane "coś", po okładce. Nie wiedziałam jak to nazwać, więc niech to będzie "To tylko początek...". przypominam, że czekam na komentarze z opinią (krytykę też zniosę). Nie będę wa już przedłużać. Miłego czytania kolorowe miśki ^^!
Mały kilerek~
#_#



Biegnę przez ciemny las, a za mną moi bracia. Gonią nas potwory, są coraz bliżej.....co mam robić? Choć próbujemy uciec, nie da się. Biegnę ile sił w nogach. O nie, jestem już sama. Nie ma moich braci, a potwory nadal mnie gonią. Potykam się, upadam. Dogonili mnie, nade mną pochyla się wampir, a wilkołak mnie przytrzymuje. To już koniec....
-Ałć....-znowu spadła z łóżka. Cholera, co to był za sen?
-Siooostrzyczko!- do moich uszu doszło wołanie Izabeli, ale wolę na nią mówić Icia- to nie czas wylegiwać się na podłodze. Wstawaj, bo się spóźnimy do szkoły!
-Icia nie tak głośno, bo nas usłyszą. Idź obudź Maćka.- powiedziałam wstając z podłogi
Szkoła....ta jasne. Gdyby to naprawdę była tylko szkoła. Wzięłam swoje ubrania i poczłapałam do „łazienki". Chociaż tego nawet nie można tak nazwać, cały nasz dom to jakiś rozpiździel. Nasi rodzice, nie, w sumie to nasi opiekunowie prawni mają nas gdzieś. Pijacy jak ich mało. Trzymają nas tylko dlatego, że mają dzięki nam dotacje, a prokuratora nie sprawdzi jak jest naprawdę. Cóż, witamy w Polsce! Maciek i Icia nie są moim prawdziwym rodzeństwem, ale tak wypadło, że jesteśmy razem. Oni mają po 10 lat, a ja 15 lat.
Wyszłam po 5 minutach ubrana w moją ulubioną brązową, skórzana kurtkę odsłaniającą brzuch, niebieskie luźne spodnie i białe rękawiczki bez palców. Taaa, dziwnie się ubieram, ale to mój ulubiony komplet. (dop. tak jak na okładce xD). Byłam w trakcie splatania sobie warkocza, kiedy podeszła do mnie mała dziewczynka ubrana w fioletową, zwiewną sukienkę na ramiączkach. Była uczesana w dwa kucyki. W jej wyglądzie wyróżniały się platynowe włosy i duże czerwone oczy.
-Coś się stało Icia?
-Siostrzyczkoo......Ten kundel mi dokucza!- wskazała na chłopca stojącego niedaleko. On natomiast był szatynem z morskimi oczami. Był ubrany w pomarańczowy T-shirt, jeansowe szorty z szelkami, a do tego nosił zawsze japonki. Nie ważne czy wiosna, lato czy jesień, no może w zimę zmieniał buty....na adidasy.
-Maciek...co ty znowu jej zrobiłeś?- przewróciłam oczami, to nie był pierwszy raz
-Nic jej nie zrobiłem. To ta krwiopijczyni mnie przezywa!
-Nieprawda! To on zaczął!- odezwała się dziewczynka
-Wcale, że nie!
-A właśnie, że tak!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Dzieci! Spokój! Już! Spóźnimy się przez wasze kłótnie!- Zgromiłam oboje morderczym wzrokiem. Oni natomiast zamilkli i posłali sobie nienawistne spojrzenia.- Pewnie Choli czeka na nas od godziny.- westchnęłam.
Wyszliśmy z naszego obskurnego pokoju i staraliśmy się jak najciszej uciec z tego domu. Wyszliśmy bez szwanku. Uff...tym razem się udało. Przed naszą klatką czekał na nas Choli. To nie jest dziewczyna jakby się mogło zdawać po jego przezwisku. Był to niski chłopak (no cóż 159 cm mówi samo za siebie) o kasztanowych włosach i piwnych oczach. Nosił w miarę zwykłe, trochę luźne ubrania. Czerwona bluza, czarny T-shirt z białym napisem „Całe życie z wariatami! Tak, to Polska!". Ciemne jeansy i zwykłe adidasy. Nosi też nieśmiertelnik z moimi danymi. Ja zaś noszę taki sam, ale z jego imieniem.
Podeszłam do niego, od razu rzuciła się w oczy nasza różnica we wzroście. Byłam od niego o 11 cm wyższa!.
-I co tam kurduplu? Jaka jest pogoda na dole, bo na górze jest całkiem słonecznie.
-Na dole mamy zaćmienie słońca, bo jakaś żyrafa stanęła i swoim cielskiem zasłoniła całe słońce.- ach, nasze docinki jak ja je lubię.
-Choli nie jesteśmy przypadkiem spóźnieni?- spojrzałam w tym samym czasie na zegarek.
-Chyba tak..., ale to nie moja wina! To wy się tak długo zbieraliście!
-Dlaczego nie mówisz?! Biegiem!- chwyciłam moje rodzeństwo i zaczęłam biec w stronę opuszczonego więzienia.
Po 15 minutach byliśmy pod główną bramą. Otworzyłam zardzewiałe wrota i pobiegliśmy do środka. Nacisnęłam guzik od windy. Po jej pojawieniu wskoczyliśmy od razu do środka. Zjechaliśmy na poziom -1 i t jak z torpedy wybiegliśmy z niej. O nie, sprawdzali już obecność..
-Dobrze a teraz sprawdzimy grupę 986. Trudi?
-Jestem!- odpowiedziałam natychmiastowo. No patrzcie niektórzy to mają szczęście! A co do imienia to mam na imię.......Gertruda, ale mówią na mnie Trudi.
-Choli?
-Jestem!
-Maciek!
-Jest!
-Icia?
-Obecna!
- A Feliks?
-Jestem!- odpowiedział i pomachał nam chłopak trochę wyższy ode mnie. Miał on białe krótkie włosy, złote oczy. A ubrany był w ciemnozieloną bluzę, biały T-shirt z czarnym napisem „Życie. Trudna lekcja....". To nasz przyjaciel „ze szkoły"
-Dobrze, wszyscy są, a teraz rozdamy misje dla poszczególnej grupy. Centaury mogę was prosić o rozdanie kartek?- zapytał mężczyzna z białymi włosami i czerwonymi pasemkami. Miał on włosy rozpuszczone do pasa. Ubrany był zaś w białą skórzaną kurtkę, czarne spodnie i glany. Zawsze nosił okulary z czarnymi szkłami
-Oczywiście szefie!- odpowiedziała peceuntarka, inaczej centaur ze skrzydłami.
Podeszliśmy do Feliksa.
-I jak ci życie mija?- zapytałam uśmiechając się
-Trudi codziennie się pytasz...
-I co z tego? Może rozwinęły się twoje elfickie zdolności?
-Niestety nie, nadal nie potrafię rozmawiać ze zwierzętami.- odpowiedział jakby obojętnie.
-Oj, oj tam. Nauczysz się.- klepnęłam go dość mocno w plecy.
-Siadamy?- zapytał Choli wskazując na ławki.
No tak, to miejsce, to przecież opuszczona więzienna stołówka.
Właśnie, a dlaczego nie jestem rzekomo w szkole? Bo tak by było za łatwo. Trudi oczywiście musiała wplątać się w jakąś tajną organizację! I to jeszcze nadludzką...... Tak dobrze słyszeliście. Ta organizacja nazywa się THE MOP. MOP skrót od Młodzieżowej Organizacji Potworopodobnych. Dlaczego potworopodobnych? Bo uczęszczają do niej pozostałości po potworach czy tam magicznych istotach. Na przykład wampiry nie są już długowieczne i nie potrzebują krwi, aby przeżyć. Jednak ona pobudza je i dodaje jeszcze więcej nadludzkiej siły (chociaż i tak mają jej sporo). A nasza grupa składa się z Feliksa- elfa, Choliego- psołaka, Maćka- wilkołaka, Ici- wampira i ze zwykłego człowieka. Tylka nasza grupa jest mieszana, jesteśmy najsłabsi. Inne potwory biją się o ranking, a my staramy się ujść przynajmniej z życiem na misjach. Maciek i Icia są najmłodszymi członkami i mają lekcje z innymi. Często uczą ich elfy, przez co nie brakuje im edukacji. Nadal nie wiem dlaczego tu jestem. Ja zwykła nastolatka..... No cóż, zobaczymy jak to się dalej potoczy.

6 komentarzy:

  1. Oooo Zaciekawiłaś mnie *_* czekam na dalszą część ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  2. ale klimat! :D czeeeeekam na dalsze

    OdpowiedzUsuń
  3. *.* czekam jak sie dalej potoczy!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawiło oj zaciekawiło lecz chyba porzucone :( Czekam na nexta ~~ !! ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń